Nie mogłam już wytrzymać i udałam się do najbliższej IKEA (a w Londynie jest ich 4). I powiem wam że nasza wygrywa 3:0
1 - Sala. jest większa i ma więcej produktów, jest ładniejsza i ma polską obsługę
2 - Smalandia. Więc brytyjska smalandia to jakiś śmiech na sali, moje drogie. a.jest malutka; b. jest brzydka; c. jedyne atrakcje to: kulki, telewizor i zabawa przy stoliku. Let me show you:
KRAKÓW:
LONDON:
dzieci też tam nie było. Jedyne co mi się podobało to że zabudowali wejście i nie było szansy zabrać dziecka siłą.
3. Hot - Dogi: Kosztowały 60 pensów czyli koło 3 zł, a dali mi obrzydliwą bułę z parówką. Taką to ja sobie mogę sama w domu zrobić. Do tego nie mają nawet maszyn do kupowania, płacisz przy kasie. Co to za Rumunia ja się pytam.
Za to obok było Tesko. A na dziale z jedzeniem z całego świata były 3 pułki z Polskim jedzeniem. Tak więc Kubus i Tiger (tak Ewa) trafiły znowu w moje ręce. Omnomnomnomnom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz